“Jeden dzień w grudniu” to książka jaka trafiła pod moją choinkę i już jest przeczytana. Pierwsze skojarzenie jakie z nią mam jest takie, że bym chciała, aby była ona zekranizowana ponieważ ma w ogóle taki filmowy rytm.
Jak się ją czyta to przed oczami wyświetlają się jakby kolejne sceny, bardzo wyraziste i czytelne. Co oznacza też to, że jest napisana plastycznie, autorka nie miała żadnego problemu z przekazaniem świata swojej wyobraźni czytelnikom. Bardzo lubię jak tak jest!
Historia jest oczywiście miłosna, urocza, momentami zaskakująca, chociaż jednocześnie przewidywalna. Dla tych osób bym polecała, jakie chcą relaksu i przyjemności w lekturze, bo stresu tu nie ma. Czytasz, wiesz, że to się dobrze skończy, ale i tak chcesz wiedzieć jak dokładnie się to zdarzy.
Jest miłość od pierwszego wejrzenia, taka bajkowa. Dziewczyna chce odszukać chłopaka, w którym się zakochała, jak go zobaczyła na przystanku. Znalezienie go jest jej postanowieniem noworocznym, łatwo nie idzie, ale zawzięta jest. Tylko jak jej się to wreszcie udaje, to jest trochę jednak pasztet, bo okazuje się, że…i tu nie powiem co się okazuje 😉
Ogólnie wrażenia bardzo miłe, w jeden wieczór książka pochłonięta, dobra rozrywka jak dla mnie.